na koniec znów nocleg nad oceanem - okolice Mirleftu :)
i cała okolica porośnięta kępkami kaktusików!
jedziemy do Legziry!!! zjazd oznakowany od strony Agadiru, z powrotem chyba nie za bardzo... warto przejść się do samego końca, nawet za drugi łuk. Im dalej tym mniej ludzi ;)
i Sidi Ifni - trochę spokojniejsze, życie powoli sobie płynie:
ktoś wie, czemu służy ta rozpiska? widzieliśmy ją w kilku miejscach...
wieeeelki pusty plac pomiędzy starszą częścią miasta a nowymi bloczkami, kiedyś lotnisko? nie jestem pewna ;)
to i my, kto pierwszy?
w Tiznicie spędziliśmy bardzo miły wieczór, akurat trafiliśmy na duży suk (wtorek), wszystkie hotele były pełne, ale lokals nam pomógł znaleźć coś odpowiedniego - z parkingiem całą noc, napiwkiem dla lokalsa i noclegiem - 70 mad za 2 os ;) pokój czyściutki, umywalka w pokoju, duże łóżko i widok na główny plac medyny :)
suk był mega! taki zwyczajny, warzywny, pełen ludzi, gwaru... oczywiście wyróżnialiśmy się okrutnie i co chwilę były oferty zakupu srebra: wszyscy sprzedają tanią chińszczyzną, przyjdźcie do mnie! ja mam prawdziwe srebro! nie dziś? idziecie spać? to jutro o 8 będę na was czekać! :D no to rano się szybko zmyliśmy z miasta :P
jeszcze ostatnia fota króla
i przed nami dłuuuuuuga droga przez góry. Jeden z dłuższych dni w samochodzie. Ale znów - widokowo przeeeeeeecudnie!!! jazda na wysokości ok. 2 tys m... widoki zachwycające!!! ale to w następnym odcinku ;)trochę czasu minęło... ale chyba należy zakończyć, co się rozpoczęło
:) dużo marokańskich relacji się właśnie pisze, ale mam nadzieję, że znajdziecie i u mnie coś ciekawego
:)
droga z Tiznitu przez góry była dłuuuga i trochę męcząca, mieliśmy jednak kilka ciekawych przystanków.
i pięęęęknych widoków...
te kamienie wyglądały tak, jakby miały się zaraz zwalić na domki...
:D
"Kapelusz Napoleona" w okolicach Tafraoute, w Akard Udad (Aguerd Oudad):
Niebieskie skały (Les Pierres Bleues) ok. 1,5km za Akard Udad, jak wskazuje przewodnik Pascala, w 1984 r. belgijski artysta postanowił pomalować skały na różne kolory - niebieski, czerwony, purpurowy. Na kamienie wylano ponad 18 ton farby, a z pomocą przyszli... lokalni strażacy
:)
miejsce było meegagorące, upał jeden z większych, jakich doświadczyliśmy. No poza Merzougą
:)
Nieznany napisał:My w tym samym terminie zrobiliśmy wg licznika ok. 3500 km.
:)Cappricio czyżbyśmy spotkali się w autobusie nr 21 w Pizie?hmm lecieliście do Krakowa następnego dnia?
:D świat jest mały?
:D
Cudownie że piszesz! Z taka nadzieją dzisiaj wchodziłam na f4f
:) Skąd taki ładny widok? Rozumiem, że z jakiejś reastauracjiz tarasem? Pamiętasz nazwę? ;>
cappricio napisał:a dnia poprzedniego w Fezie się widzieliśmy? : >Tak jest.
:)Zazdroszczę Jemaa El Fna w nocy - nam udało się tam dotrzeć jedynie za dnia.
Świetne nieprzekolorowane zdjęcia. Najbardziej cieszy mnie ilość jedzenia ulicznego:) Uwielbiam takie dalekie od europejskich ą ę standardów czystości wielorazowe miski, genialne w swojej prostocie smaki i mini herbatki nalewane uśmiechem... Oj, trudno mi będzie do września wytrzymać w oczekiwaniu:)
no niestety "nieczynne". poza sezonem byliśmy :P
na koniec znów nocleg nad oceanem - okolice Mirleftu :)
i cała okolica porośnięta kępkami kaktusików!
jedziemy do Legziry!!!
zjazd oznakowany od strony Agadiru, z powrotem chyba nie za bardzo...
warto przejść się do samego końca, nawet za drugi łuk. Im dalej tym mniej ludzi ;)
i Sidi Ifni - trochę spokojniejsze, życie powoli sobie płynie:
ktoś wie, czemu służy ta rozpiska? widzieliśmy ją w kilku miejscach...
wieeeelki pusty plac pomiędzy starszą częścią miasta a nowymi bloczkami, kiedyś lotnisko? nie jestem pewna ;)
to i my, kto pierwszy?
w Tiznicie spędziliśmy bardzo miły wieczór, akurat trafiliśmy na duży suk (wtorek), wszystkie hotele były pełne, ale lokals nam pomógł znaleźć coś odpowiedniego - z parkingiem całą noc, napiwkiem dla lokalsa i noclegiem - 70 mad za 2 os ;)
pokój czyściutki, umywalka w pokoju, duże łóżko i widok na główny plac medyny :)
suk był mega! taki zwyczajny, warzywny, pełen ludzi, gwaru... oczywiście wyróżnialiśmy się okrutnie i co chwilę były oferty zakupu srebra: wszyscy sprzedają tanią chińszczyzną, przyjdźcie do mnie! ja mam prawdziwe srebro! nie dziś? idziecie spać? to jutro o 8 będę na was czekać! :D
no to rano się szybko zmyliśmy z miasta :P
jeszcze ostatnia fota króla
i przed nami dłuuuuuuga droga przez góry. Jeden z dłuższych dni w samochodzie. Ale znów - widokowo przeeeeeeecudnie!!! jazda na wysokości ok. 2 tys m... widoki zachwycające!!! ale to w następnym odcinku ;)trochę czasu minęło... ale chyba należy zakończyć, co się rozpoczęło :)
dużo marokańskich relacji się właśnie pisze, ale mam nadzieję, że znajdziecie i u mnie coś ciekawego :)
droga z Tiznitu przez góry była dłuuuga i trochę męcząca, mieliśmy jednak kilka ciekawych przystanków.
i pięęęęknych widoków...
te kamienie wyglądały tak, jakby miały się zaraz zwalić na domki... :D
"Kapelusz Napoleona" w okolicach Tafraoute, w Akard Udad (Aguerd Oudad):
Niebieskie skały (Les Pierres Bleues) ok. 1,5km za Akard Udad, jak wskazuje przewodnik Pascala, w 1984 r. belgijski artysta postanowił pomalować skały na różne kolory - niebieski, czerwony, purpurowy. Na kamienie wylano ponad 18 ton farby, a z pomocą przyszli... lokalni strażacy :)
miejsce było meegagorące, upał jeden z większych, jakich doświadczyliśmy. No poza Merzougą :)